Od pewnego czasu w mojej diecie goszczą oleje. Nienasycone, zimnotłoczone złociste dobro. W pielęgnacji stosowałam oleje od dawna, nie wiem dlaczego nie próbowałam olejować się od środka. Przecież to najlepsza metoda.
Zamówiłam 4 sprawdzone już przeze mnie rodzaje olejów.
Olej Rzepakowy zawiera aż 90% NNKT. Jedna łyżka wystarczy, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na kwasy tłuszczowe. Stosunek kwasu Omega 6 do Omega 3 wynosi 2:1, co jest optymalną proporcją - nadmiar kwasów Omega 6 szkodzi zdrowiu. Zawiera również tylko około 7% nasyconych kwasów tłuszczowych, czyli bardzo mało. To chyba najłagodniejszy w smaku ze wszystkich olejów, więc bez problemu można go dodawać do sałatek czy nawet słodkich potraw i koktaili. Można też na nim smażyć, ale moim zdaniem szkoda niszczyć zawarte w nim witaminy wysoką temperaturą.
Ten olej kupuję ze względu na smak. Olej z nasion dyni ma lekko orzechowy posmak i intensywny, zielonobrązowy kolor. Swój kolor zawdzięcza obecności karotenoidów, który nadaje również zdrowy koloryt naszej skórze. Zawiera już mniej od oleju rzepakowego NNKT, bo 80%. Jego smak jest na tyle przyjemny, że nie mam oporów przed wypiciem całej łyżki. Jednak mimo wszystko wolę go na kanapkach, zamiast masła i w serku wiejskim.
Olej Lniany jest najlepszym źródłem kwasów Omega 3, bo 100 ml tego oleju zawiera ponad 50 ml kwasu linolenowego (Omega 3). Kwasy te mają bardzo pozytywny wpływ na hamowanie rozwoju raka piersi oraz spowalniają starzenie się komórek na czym mi w tym momencie najbardziej zależy. Olej lniany sprawdza się również w przypadku wysokiego poziomu trójglicerydów we krwi, ale ja nie mam z tym problemu. Smak ma bardzo przeciętny, powyższe oleje są od niego o wiele smaczniejsze. Ale za to ma ma najlepszy wpływ na nasze zdrowie.
Olej Budwigowy to odmiana oleju lnianego. Zawiera on pozostałości po procesie tłoczenia, czyli niewielkie ilości żelu lnianego i mielonego lnu. Jest to olej przygotowany z myślą o diecie budwigowej. Nie zagłębiałam się nigdy w jej tajniki. Wiem tylko, że według zaleceń tej diety, olej taki powinno spożywać się z białym serem. A ja uwielbiam to połączenie.
Próbowałam wielu innych olei, ale te, ze względu na smak i właściwości odpowiadają mi najbardziej. Ograniczam się do trzech form spożywania ich: na kanapce, na wierzchu obowiązkowo świeże warzywka, w sałatce - olej sprawi, że witaminy z warzyw lepiej się przyswoją oraz w serku wiejskim, z cebulką lub szczypiorkiem.
O piciu oleju słyszałam, ale nie sądziłam, że ktoś to robi. Jestem pozytywnie zaskoczona ;)
OdpowiedzUsuńHaha, u mnie w domu wszyscy wciągają oleje. A zaczął mój tata.
UsuńJa piłam lniany , ale krótko :) Nie byłam systematyczna więc przestałam :(
OdpowiedzUsuńNawet przy niezbyt systematycznym stosowaniu powinny być jakieś efekty ;)
UsuńNie wiem czy bym się przemogła :D
OdpowiedzUsuńNie potrafiłabym się przekonać do picia oleju. :D
OdpowiedzUsuńChciałam ostatnio kupić sobie właśnie olej z dyni do picia, ale jak zobaczyłam cenę w moim supermarkecie to mi się odechciało..
OdpowiedzUsuńAnomalia
olej z dyni jest dość drogi, ale lniany jest już o wiele tańszy i od niego można zacząć.
Usuńpróbowałam kiedyś pić, nie dałam rady
OdpowiedzUsuńpróbowałam tez płukać olejem usta (też wyczytałam, jakież to zdrowe), ale nie napiszę jak to się skończyło... ;D
dałam sobie spokój ;) zdrowa dieta i dużooo ziółek, zielonej herbaty musza wystarczyć
lepsze to, niż zero zdrowych produktów w diecie :)
Usuńto chyba już wiem, jakie będzie moje nowe postanowienie :D
OdpowiedzUsuńMuszę wziąć się za picie lnianego. A nawet jeśli nie dam rady, to będę nakładać na włosy. :))
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :)
UsuńPodziwiam Cię, ja bym nie mogła tak chlapnąć sobie żadnego z olei.
OdpowiedzUsuńTo tylko łyżka, prawie nie czuć :D
UsuńJa zaczęłam picie od oliwy z oliwek, ale jest okropna w smaku i szybko przestałam ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię oliwy z oliwek. Z pomidorami i bazylią jeszcze do przełknięcia jest. Sama - nigdy!
Usuńmuszę kupić olej lniany :)
OdpowiedzUsuńJa olej lniany daję na włosy i bardzo go lubią a mam najtańszy z E.Leclers :)
OdpowiedzUsuń