wtorek, 14 maja 2013

MUA - pomadki w kolorach 11, 12, 15.

Komentarzy : 4
Znacie firmę MUA? Ja poznałam ją kilka miesięcy temu i od razu zrobiłam dość duże zamówienie. Bo kosmetyki mają tanie a i jakość nie jest najgorsza. Jakiś czas temu na blogu pojawiła się recenzja paletki z MUA. Dziś kolej na ich pomadki. 

Skusiłam się na 3 kolory. Oczywiście chciałam kupić więcej, ale zdrowy rozsądek wygrał. Odcień 11 jest dość neutralny i wpada w brąz, 15stka to jasny, brzoskwiniowy odcień idealny na lato. A 12stka to porażka tej firmy. Dlaczego? Otóż zawiera ogromne kawałki brokatu, których nie zauważyłam na stronie podczas zamawiania. Sam odcień różu jest bardzo ładny, ale brokat nadaje mu tani, kiczowaty wygląd. 

Pomadki dotarły do mnie zafoliowane, co oczywiście jest plusem, bo wiemy, że nikt do nich nie zaglądał i produkt jest sterylny. Samo opakowanie jest bardzo proste, czarne, ze srebrnymi elementami. Napisy jeszcze się nie wytarły, co również jest plusem. 
Spód opakowania jest wykręcany. Nie mam pojęcia, czy ma to spełniać jakąś funkcję, ale zawsze możemy znaleźć tam zapas pomadki, gdyby się nam skończyła. Albo ukryć jakiś skarb ;). 


Skład pomadki znajdziemy na odwrocie nalepki z kodem kreskowym. Nie pokuszę się o dokładną analizę, bo nie wiem jak powinien wyglądać prawidłowy skład pomadki do ust. 
Bazą pomadki są trójglicerydy, olej rycynowy, palmitynian etyloheksylu i wosk pszczeli. Odpowiadają one za konsystencję, nawilżenie, poślizg i połysk produktu, ułatwiają aplikacje i wiążą pozostałe substancje. Sam olej rycynowy stosowany regularnie może wysuszać, więc do kompletu przyda się nam balsam do ust. 
W dalszej części składu znajdziemy parafinę, składnik którego bardzo nie lubię ale w tego typu kosmetykach ostatecznie akceptuje. Niestety pomadka zawiera również BHT, substancję która niekorzystnie wpływa na nerki a w dużych stężeniach powoduje nowotwory, może również powodować różne reakcje skórne. 
Po kolejnej porcji substancji konsystencjotwórczych znajdujemy konserwanty (phenoxyethanol oraz ethylhexylglycerin) oraz substancje zapachowe będące potencjalnymi alergenami. Na samym końcu mamy barwniki.

Pomadka zawiera dość dużo składników, które mogą powodować zapychanie porów. Oczywiście samych ust nam nic nie zapcha, ale skóra wokół ust jest podatna na tworzenie się zaskórników. 


Odcień 11 - codzienny nudziak. 


Z tego odcienia jestem najbardziej zadowolona. Ma przyjemną, kremową konsystencję, nie podkreśla suchych skórek a kolor w pełni odpowiada temu w opakowaniu.  

Odcień 12 - brokat, disco i białe rękawiczki. 


Moja mina wyraża mój stosunek do tego odcienia. Nie i już. Brokat w pomadkach jest słaby. Ten w dodatku jest tak grubo zmielony, że pomadka jest chropowata. Zostaje na ustach i dookoła. Jestem na nie. 

Odcień 15 -  idealny na lato. 


Bardzo jasny odcień, coś pomiędzy różem a brzoskwinią. Dziewczęcy i bardzo letni. Niestety podkreśla suche skórki i nadaje się tylko na wypielęgnowane usta. 

Podsumowując, za niską cenę dostajemy całkiem przyjemne pomadki (te kremowe) o kiepskim składzie. Nie przyczyniają się do wysuszenia ust, ale lepiej nałożyć pod nie cieniutką warstewkę balsamu. Zapach jest delikatny, słodkawy, może lekko budyniowy.  
Tych z brokatem nie warto kupować, bo są naprawdę fatalne. Nie wiem które odcienie zawierają brokat, więc warto bliżej przyjrzeć się im w internecie. 

4 komentarze :

  1. Coś te odcienie nie w moim typie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurteczka, miałam okazję kupić, ale kasy już nie było, bo wydałam na szminkę Barry M i kilka lakierów, grrr

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie zostawiać linków nie mających związku z tematem wpisu. Komentarze takie uznawane są za SPAM i usuwane.

Instagram

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.

- Copyright © OjKarola.pl - blog lifestylowy -