środa, 19 lutego 2014

Glinki - wszystkie informacje w jednym miejscu.

Komentarzy : 36

Glinki obecne są w mojej pielęgnacji od dawna. Nie sięgam po nie najczęściej, ale gdy mam ochotę na domowe spa, to właśnie maseczki z glinką najczęściej lądują na mojej twarzy. Dlaczego? A dlatego, że glinki potrafią bardzo dużo. Są bogate w potrzebne skórze minerały i świetnie oczyszczają oraz neutralizują toksyny. Wszystkie działają bardzo podobnie, różni je jedynie moc z jaką potrafią oczyszczać skórę.

Zebrałam wszystkie najważniejsze informację i postaram się wam dziś je przedstawić opierając sie o własne doświadczenia. 


Rodzaje glinek:

Glinka zielona - polecana jest szczególnie przy cerze tłustej i trądzikowej. Dla mnie jest trochę za mocna, bo nawet następnego dnia po aplikacji maseczki z tej glinki muszę intensywniej nawilżać skórę.
Świetnie matuje cerę ale dość mocno ją przy tym wysusza. Działa jak delikatny peeling złuszczając martwy naskórek. Oprócz tego przyspiesza gojenie się ran oraz działa przeciwzapalnie. 

Nie polecałabym posiadaczkom wrażliwych cer - może przesuszyć. A wszystkim innym sugeruję nie nakładać jej częściej, niż raz wy tygodniu. Chyba, że dobrze znacie swoją skórę i wiecie, że ta glinka jej nie ruszy. 
Glinka czerwona - ta glinka również polecana jest cerom tłustym i trądzikowym - szczególnie przy trądziku różowatym. Nie jest aż tak mocna jak glinka zielona ale stosowana solo może podrażnić delikatną skórę. 
Oprócz tego, że matuje i oczyszcza skórę, zapobiega również rozszerzaniu się naczynek krwionośnych. Swój czerwony kolor zawdzięcza dużej ilości żelaza ale niestety może lekko zabarwiać skórę. 

Sama nie używałam tej glinki, więc nie podzielę się swoimi doświadczeniami. 
Glinka żółta - tak samo jak powyższe glinki polecana jest cerze tłustej oraz mieszanej. Używałam jej jakiś czas temu i polubiłam o wiele bardziej niż glinkę zieloną. Nie wysuszała mnie aż tak bardzo, nawet gdy pozwoliłam jej lekko podeschnąć. 

Tak jak pozostałe glinki zawiera duże ilości minerałów i pozwala skórze uzupełnić niedobory. Działa łagodząco i zmiękcza skórę. Poza tym ujędrnia ją poprzez poprawę cyrkulacji krwi.

Sprawdzi się też przy mocniejszym oczyszczaniu skóry suchej oraz wrażliwej. 



Glinka biała (porcelanowa) - to najłagodniejsza glinka jaką miała okazję używać. Polecana jest posiadaczkom cery suchej, wrażliwej oraz dojrzałej. Dla tłustej i trądzikowej może być trochę za słaba (ewentualnie będzie idealna przy wrażliwej cerze tłustej). 

Właściwie robi to samo co inne glinki, ale jest o wiele delikatniejsza. Łagodzi podrażnienia i oczyszcza pory, odżywia i regeneruje skórę. 

Glinka różowa - jest to mieszanka glinki czerwonej i glinki białej w stosunku 1:2. Dzięki temu ma właściwości obu tych glinek. Można kupić ją w gotowej mieszance, ale można też zrobić ją w domu. Jeśli zdecydujecie sie zrobić ją w domu, same możecie zadecydować o mocy takiej maseczki dodając mniej lub więcej glinek. 

Sama aktualnie używam glinki różowej i jestem bardzo zadowolona z efektów. Niestety używana samodzielnie nieco mnie przesusza. Ale całe szczęście na barwi skóry tak jak glinka czerwona. [recenzja różowej glinki firmy Fitocosmetics]






Glinka marokańska (ghassoul) - to jedna z najstarszych glinek. Używana była przede wszystkim do oczyszczania skóry, włosów a także całego ciała. Świetnie usuwa wszelkie zanieczyszczenia dodatkowo robiąc delikatny peeling. Dodana do maseczki do włosów pomaga uporać się z przetłuszczającą skórą głowy

Nadaje się dla każdej cery, bo mimo silnych właściwości oczyszczających i wygładzających również delikatnie nawilża. 




Glinka niebieska - (występuje też w odmianie błękitnej) polecana jest cerze normalnej oraz mieszanej. To niezbyt popularna glinka i nie spotkałam się z nią jeszcze w sklepach z półproduktami. 

Jest bardzo delikatna, więc cery wrażliwe i przesuszone będą zadowolone z jej działania. Delikatnie rozjaśnia skórę i dotlenia ją. 






Glinka czarna - czyli inaczej błoto z Morza Martwego. Polecana jest przy leczeniu trądziku, ale przy mojej mieszanej cerze też się sprawdzała. Wyraźnie zwężała pory i pozostawiała twarz jaśniejszą oraz bardzo miękką. 
Jest bogata w mikro i makroelementy, dlatego świetnie odżywia i natlenia skórę. Okłady z tej glinki pomagają też w walce z cellulitem. 



Oczywiście na rynku występuje szereg innych glinek będących odmianami wyżej wymienionych lub mniej znanymi rodzajami.  

Jak używać glinek:


  • Maseczka na twarz - to najpopularniejszy i dla większości jedyny sposób na wykorzystanie glinek. Te łagodne (biała, niebieska) można można używać co 3 dzień a te mocniejsze powinno się ograniczyć do jednej aplikacji tygodniowo. Ja używam glinek nawet rzadziej, bo w ich przypadku nie potrzeba systematyczności, żeby zobaczyć efekty. 
  • Dodatek do kąpieli - w tej formie jej nie używałam (nie mam wanny), ale zawsze chciałam spróbować. Trzeba wykorzystać dość dużą ilość glinki, bo około 10 łyżek, ale taka kąpiel ma nam zapewnić regenerację i remineralizację całego ciała. Po kąpieli nie powinniśmy trzeć ciała ręcznikiem, a jedynie się w niego zawinąć i poczekać aż sam wchłonie wodę. 
  • Maseczka do włosów - robicie ją tak samo jak maseczkę na twarz, tyle, że kładziecie na głowę. Nie musicie przed tym myć włosów, bo maseczka załatwi to, co powinien zrobić szampon. Pozostawia włosy superczyste, ale czasem sianowate. Opcjonalnie można przygotować płukankę z glinką. 
  • Produkt do mycia twarzy i ciała - do tego zabiegu polecana jest glinka marokańska, ale każda inna też powinna się sprawdzić. Konsystencja takiego czyścika powinna być trochę bardziej wodnista, niż w przypadku maseczki. 
  • Dodatek do toniku lub kremu - glinki możecie wykorzystywać tak jak wszystkie inne półprodukty, czyli dodawać je do swoich kremów, toników, innych gotowych maseczek czy produktów do włosów. 

Glinki można też wykorzystywać do mycia zębów oraz pić w roztworze z wodą jako detoks całego organizmu. Ale te zastosowania są już zbyt hardkorowe. 


Z czym je mieszać?
Bardzo rzadko używam glinek wymieszanych jedynie z zimną wodą. Zazwyczaj łącze je z olejami, jogurtem naturalnym, miodem i hydrolatami (w proporcjach 1 część maseczki do 1 części pozostałych składników). Dzięki temu maseczka nie jest aż tak wysuszająca, ale zachowuje przy tym swoje właściwości oczyszczające. Czasem mieszam też glinkę z gotową maseczką nawilżającą w proporcji 1:1. 


Warto też zadbać o to, żeby glinka nie zasychała nam na twarzy, bo powoduje to nadmierne ściągnięcie skóry i wysuszenie.  Aby temu zapobiec wystarczy spryskiwać się wodą z atomizera lub hydrolatem. 

Należy również pamiętać, żeby NIGDY nie używać metalowych naczyń przygotowując glinkową maseczkę. Jest to bardzo ważne, ponieważ glinka traci wówczas swoje właściwości. Jony które znajdują się w glince mają ładunek ujemy a zanieczyszczenia zazwyczaj dodatni, więc glinka potrafi je przyciągać. Metal powoduje, że ładunek w glince jest dezaktywowany i z dogłębnego oczyszczania nici. Metalowym łyżkom i miseczkom mówimy NIE. 


Gdzie kupuje swoje glinki? 
Zazwyczaj zamawiam je ze sklepów z półproduktami. Miałam kilka glinek ze sklepu Zrób Sobie Krem i ze wszystkich byłam zadowolona. Gotowe maseczki kupuje w drogeriach i choć ta forma jest wygodniejsza, to takie maseczki nie działają tak fantastycznie jak te przygotowane ręcznie ze sproszkowanej glinki. 


Używacie glinek w swojej pielęgnacji? Albo może macie jeszcze jakieś pytanie lub sugestie? 

Wszystkie grafiki we wpisie zdobiłam sama, stawiam pierwsze wektorowe kroki ;) Oczywiście to moja wyidealizowana podobizna w fantazyjnych pidżamach. Podobają się?

36 komentarzy :

  1. O BOŻE ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM POŚCIE POD KAŻDYM WZGLĘDEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam tylko zielone i czarne, ale chyba spróbuję też innych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne te obrazki :D. Bardzo przydatny post ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajne są te obrazki ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale świetny post! Obrazki są odlotowe, całość napisana jasno, zrozumiale :D baaardzo podoba mi się ten post <3 cudowny, oryginalny jak cała Ty :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy wpis, wyślę go znajomej, która jest fanką glinek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Glinki uwielbiam, ale nie skusiłam się jeszcze aby używać je inaczej niż jako maseczkę na twarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym mogła zrobić wszystko, poza wkładaniem tego do ust :D

      Usuń
  8. Miałam kiedyś maseczkę z zieloną glinką. Czy Ty to przedstawienie graficzne zrobiłaś sama?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na samym dole o tym wspomniałam.

      Usuń
    2. Faktycznie, za bardzo przykuły moją uwagę grafiki ;-)

      Usuń
  9. Sama myślałam o podobnym poście, ale brakowałoby mi takiej pięknej grafiki :)
    Glinki uwielbiam, zielona jest chyba dla mnie najlepsza. Ale nie zauważyłam efektu wysuszenia. Może dlatego, że mieszam ją z olejem i nie dopuszczam do zaschnięcia? W każdym razie u mnie działa świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zielona zawsze wysusza i nie mam pojęcia czemu, bo prawie zawsze mieszam glinki z olejem i spryskuje się wodą.

      Usuń
  10. Nie wiedziałam, że jest tyle rodzajów glinki:) Kiedyś używałam zielonej, ponieważ mam cerę problemową, ale jakoś o niej zapomniała i chyba czas do niej powrócić:)
    Pozdrawiam.
    P.S. Nie wiem dlaczego, ale nie pojawia mi się powiadomienie o nowej notce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz więcej czytelników mi o tym pisze a ja nie wiem czemu tak się dzieje i jak to naprawić.

      Jeśli masz bloglovin to tam mnie możesz zaobserwować.

      Usuń
  11. glinki są genialne! Super post, muszę powiększyć moją kolekcję:D

    OdpowiedzUsuń
  12. A miałaś kiedyś ałtajską bądź anapską czy też iłowa?

    OdpowiedzUsuń
  13. oj nie, z rosyjskich glinek miałam tylko jedną do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem pod wrażeniem, świetna notka, super prowadzony blog, bardzo mi się podoba, obrazki wspaniałe. :) Glinki bardzo lubię, najczęściej sięgam po zieloną i ghassoul. :) Używam ich jako maseczek, już dawno zrezygnowałam z drogeryjnych.

    OdpowiedzUsuń
  15. woooow, super post :) mogę mieć pytanie w jakim programie robisz taką grafikę ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. I ja też pozachwycam się grafiką! Jest niesamowita ;-) A co do glinek to jako właścicielka cery humorzastej zdecydowanie jestem za zieloną :)
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny post! Chyba czas coś zrobić z moją twarzą. Dziękuję za inspirację! :)
    ps. Wiem że po takiej ilości komentarzy już to pewnie wiesz ale Twój blog naprawdę jest piękny!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo konkrety post :))) ja uzywałam tylko zielonej narazie , ale z pewnościa zacheciłas mnie do wypróbowania innych :)))
    P.S U mnie trwa Walentynkowy Konkurs - Serdecznie Zapraszam :)))
    mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2014/02/walentynkowy-konkurs-rozdanie.html

    OdpowiedzUsuń
  19. najlepszy post o glince jaki czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Glinkę błękitną kupiłam na Calaya.pl maja tam też fioletową (następna w kolejności!). Byłam zadowolona, ale jest bardzo delikatna, dla cer tłustych może być za słaba!

    OdpowiedzUsuń
  21. maseczka z zieloną glinką to najlepsze co może być dla mojej skóry głowy:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Glinka błękitna jest dostępna wśród kosmetyków rosyjskich jako kambryjska (czasem nazywana zieloną ze względu na niedokładne tłumaczenie)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pod każdym względem świetny post! Bardzo przydatny. ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę nie zostawiać linków nie mających związku z tematem wpisu. Komentarze takie uznawane są za SPAM i usuwane.

Instagram

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.

- Copyright © OjKarola.pl - blog lifestylowy -